Szlak lubaczowski
|
Lubaczów w czasach Jana Sobieskiego przeżywał zmienne koleje losu. Jako miasto istniał już wówczas prawie od 300 lat (lokacja w 1376r.), a jako ośrodek administracyjny regionu lubaczowskiego od ponad 450 (wzmianka w 1214r.). Spośród wszystkich omawianych w tej publikacji miejscowości rozrzuconych od Narola, Starego Dzikowa, Oleszyc po Jaworów i Żółkiew, posiada więc najbardziej odległą metrykę.
W czasy nowożytne miasto weszło jako ważny, zamożny i szybko rozwijający się ośrodek dóbr królewskich na terenie województwa bełskiego. Lubaczów otoczony był umocnieniami drewniano-ziemnymi z parkanami i basztami na wałach. W ich ciągu znajdowały się trzy bramy przejazdowe. W system obronny włączone były zapewne również świątynie, usytuowane na południowym odcinku wałów. Wokół rozciągały się mokradła. Na południe od miasta, na miejscu dawnego średniowiecznego grodu, położony był zamek, siedziba starostów lubaczowskich. Według lokalnej tradycji miasto połączone było z zamkiem podziemnym tunelem. Nie należy wykluczyć, iż podanie to miało odbicie w rzeczywistości. Na to tajemnicze przejście miano natrafić w końcu XIX wieku przy kopaniu nowego koryta rzeki.
Wydawałoby się więc, że w czasach Jana Sobieskiego miasto i zamek posiadały wystarczające możliwości do obrony. Jednak, zapewne z braku odpowiednich sił wojskowych, w ciągu XVII wieku, a szczególnie od połowy tego stulecia, Lubaczów wielokrotnie narażony był na zniszczenia ze strony Tatarów, Kozaków, Rosjan, Szwedów i Węgrów. Wojny połączone z pożarami i epidemiami chorób zakaźnych spowodowały zupełną ruinę miasta.
Ten niepomyślny okres zakończył się zasadniczo po ostatnim najeździe tatarskim, który miał miejsce na początku października 1672 roku. Tatarzy palący i plądrujący bezkarnie w pobliżu Lubaczowa zostali zaskoczeni szybkim rajdem kawaleryjskim prowadzonym od strony Narola przez hetmana Jana Sobieskiego. Przez cały dzień, a szczególnie przed południem 7 października 1672 roku, okolice Lubaczowa były areną walk i potyczek. Prowadziły je wydzielone przez hetmana dwa silne podjazdy. W ciężkich zmaganiach oddziały te zatrzymały i rozbiły napływające z zachodu i północy tatarskie zagony, którym żołnierze według „Diariusza ekspedycji…”: „Znaczną uczyniwszy szkodę, jasyru kilkaset odbili, żywcem kilku wzięli”. Sukces okupiono śmiercią dwóch towarzyszy, dwóch innych zostało rannych. Po wykonaniu zadania oddziały polskie skierowały się na wschód, w kierunku Niemirowa, gdzie wzięły udział w zwycięskiej bitwie z całym czambułem tatarskim.
Pamiątką po wydarzeniach jesieni 1672 roku jest prawdopodobnie kamienny krzyż wieńczący pierwotnie mogiłę usytuowaną wśród pół na wschodnim skraju miasta, później przeniesiony na cmentarz położony na przedmieściu Żelichówka. Wspomina o nim Karol Notz w swych zapiskach z początku XX wieku: „Za cmentarzem, za wałem stoi krzyż, o którym opowiadał mi wieśniak stary z Młodowa, bo to na drodze do Młodowa, że jest on postawiony na pamiątkę walki z Tatarami”. Według opowieści zapisanej przez Janinę Przybyłową w latach 60. XX wieku w miejscu krzyża miał zginać „wojownik”, trafiony pociskiem wystrzelonym z zamku lubaczowskiego (zob. podobną tradycję istniejącą w monasterze w Krechowie, szlak żółkiewski). Inne relacje mówią z jednej strony o „tatarskiej mogile”, a z drugiej o mogile żołnierza poległego w walce z Tatarami. Rycerzy, którzy zginęli w walce z wojownikami Półksiężyca pochowano być może na cmentarzu przykościelnym. W końcu XIX wieku podczas kopania fundamentów pod nowy lubaczowski kościół miano natrafić na grób, w którym obok szczątków rycerza był również buńczuk - oznaka jego wojskowej godności.
Nie można wykluczyć, iż śladem po napadzie tatarskim jest wzmianka w lokalnej tradycji o spaleniu przez Ordyńców nieznanej bliżej świątyni, istniejącej na przedmieściu Piaski. Także legenda o powstaniu nazwy Lubaczowa jest w jakimś sensie odbiciem zakorzenionych głęboko w świadomości społecznej przekazów o groźnych Tatarach. Nie może wykluczyć, iż sięga ona czasów jeszcze wcześniejszych. Według podania podczas nagłego ataku zginął od tatarskiej strzały władca zamku lubaczowskiego. Przed śmiercią zdołał wypowiedzieć do swej ukochanej żony jedynie dwa słowa, z których ostatniego nie dokończył: „Luba czuw…” („Luba czuwaj”).
Wydarzenia z jesieni 1672 roku pod Lubaczowem krótko zasygnalizował hetman w liście do króla napisanym 8 października, czyli na drugi dzień po bitwie niemirowskiej. Na wstępie wspomniał: „przeszedłem zaraz rano z świtaniem pod Cieszanów, y Lubaczów gorejącym zastał”. Niezależnie od zawartej w tych słowach sugestii wiadomo, że hetman osobiście nie przebywał wówczas pod Lubaczowem. Jako dowódca stał na czele głównej części swych wojsk zdążających na Horyniec, a później na Niemirów. Nie należy jednak wykluczyć, że w trakcie swoich częstych pobytów w dobrach ruskich, szczególnie w stosunkowo niedalekim Jaworowie, hetman, a później król przebywał lub chociażby przejeżdżał przez Lubaczów.
Miejscowa tradycja odnotowuje pobyt Jana III i królowej Marii Kazimiery na lubaczowskim zamku. Konstanty Kopf, zajmując się dziejami tej budowli napisał, że „stare podania głoszą jakoby żona króla Jana Sobieskiego, Marysieńka, kazała obsadzić oba stawy koło zamku włoskimi topolami, a przed wzgórzem akacjami i lipami”. Także okazałe dęby na Mazurach, części miasta położonej na południe od jego centrum, wedle lokalnej tradycji posiadają związki z Janem III. Król miał pod nimi odpoczywać po powrocie z wyprawy wiedeńskiej. Niezależnie od tych podań władca dbał o swoje królewskie miasto. Potwierdził przywileje wydane dla Lubaczowa przez swoich poprzedników począwszy od króla Zygmunta I Starego po Michała Korybuta Wiśniowieckiego.
Z Lubaczowem czasów Jana Sobieskiego związanych było również wiele osób, które pełniły przypisane do miasta i regionu godności i urzędy, jak kasztelanowie i starostowie lubaczowscy. Wszystkie te postacie w mniejszym lub większym stopniu powiązane były z osobą króla.
W okresie Jana III senatorską godność kasztelana lubaczowskiego posiadały kolejno trzy osoby. Pierwszy z nich: Stanisław Zygmunt Druszkiewicz, nosił ten tytuł w latach 1678-1685. Był doskonale znany królowi. Jako komisarz wojsk kozackich organizował w 1683 roku dywersyjną wyprawę do Mołdawii. W tej roli, jako „pan lubaczowski”, wymieniony był w liście Jana III napisanym 4 września 1683 roku w drodze pod Wiedeń. Chorągiew pancerna koronna kasztelana lubaczowskiego brała też udział w potrzebie wiedeńskiej. W późniejszym czasie Druszkiewicz uczestniczył także w wyprawach mołdawskich Jana III i towarzyszył królowi na dworze w Żółkwi.
Po Druszkiewiczu kasztelanię lubaczowską król przekazał w 1685 roku Łukaszowi Prusinowskiemu, staroście czerkaskiemu, przedtem piastującemu godność chorążego bełskiego. Łukasz Prusinowski był bratem Andrzeja starosty horodelskiego, porucznika chorągwi husarskiej królewicza Jakuba, która uczestniczyła w wyprawie wiedeńskiej. Po śmierci Prusinowskiego w 1694 roku kasztelania lubaczowska dostała się za przyczyną Jana III w ręce Krzysztofa Dunina, przedtem chorążego buskiego.
Gdy Jan Sobieski zaczynał swą karierę wojskową i polityczną, starostą lubaczowskim był sam Jerzy Ossoliński (1585-1650), kanclerzy wielki koronny, druga po królu osoba w państwie. Ossoliński był wybitnym politykiem za czasów panowania Władysława IV i w pierwszych latach panowania Jana Kazimierza. Jego bliskim współpracownikiem był Jakub Sobieski, kasztelan krakowski, ojciec przeszłego króla. Krótko przed śmiercią kanclerza, poprzez jego córkę Helenę Teklę starostwo lubaczowskiej przeszło na jej męża księcia Aleksandra Michała Lubomirskiego (zm. 1677), koniuszego koronnego, wojewodę krakowskiego. Lubomirski był posłem na sejm i rotmistrzem husarskim. W przeciwieństwie do swego brata Jerzego, słynnego rokoszanina, pozostał wierny królowi Janowi Kazimierzowi. Jako wojewoda krakowski podpisał elekcję króla Michała Wiśniowieckiego, a później Jana III Sobieskiego.
Po śmierci Aleksandra Michała starostwo lubaczowskie objął jego syn - książę Józef Karol Lubomirski (po 1637-1702). Podobnie jak ojciec był rotmistrzem husarskim. Na czele swej chorągwi walczył pod Wiedniem w 1683 roku. Należał do najbliższego otoczenia króla. Przed wyruszeniem na wyprawę zaślubił księżnę Teofilę Ludwikę z książąt Ostrogskich-Zasławskich, siostrzenicą króla Jana III, wdowę po księciu Dymitrze Wiśniowieckim, hetmanie wielkim koronnym. Lubomirski wraz z żoną, lubianą przez obydwoje królestwo, często przebywali na dworze w Warszawie i Żółkwi. Jan III podniósł Józefa Karola Lubomirskiego do urzędu koniuszego koronnego, a później marszałka nadwornego koronnego.
Z czasów króla Jana III Sobieskiego nie pozostało w Lubaczowie wiele pamiątek. O smutnych czasach wojennej pożogi jeszcze długo przypominał mieszkańcom miasta dźwięk dzwonu o nazwie „Lubas”, ufundowanego w 1656 roku do lubaczowskiego kościoła po najeździe kozackim. Obecnie jest to jeden z najcenniejszych zabytków z XVII wieku na terenie miasta. Z żółkiewskim ośrodkiem artystycznym, wykształconym w kręgu mecenatu Jana III, związany był tzw. „ikonostas lubaczowski”, znajdujący się na wyposażeniu miejscowej cerkwi św. Mikołaja. Według tradycji pochodził z jednego z pobliskich monasterów bazyliańskich, skąd zakupiony został do cerkwi lubaczowskiej, wzniesionej między kolejnymi wojnami, w 1666 roku. Lubaczowski ikonostas, obecnie służący w Greckokatolickim Soborze Metropolitalnym w Przemyślu, należy do najcenniejszych dzieł sztuki ikonowej końca XVII wieku.
Cenny zespół sobiescianów, głównie malarstwa portretowego, można podziwiać na ekspozycji w Muzeum Kresów w Lubaczowie. Należy do nich portret Stanisława Potockiego (ok. 1659-1683), starosty halickiego, syna Andrzeja kasztelana krakowskiego. W bitwie pod Wiedniem, mimo młodego wieku (24 lata) był dowódcą chorągwi husarskiej swego ojca. W relacji królewicza Jakuba: „starosta halicki młodzieńczym i szlachetnym pobudzony zapałem, gonił uciekających Turków; lecz gdy ci znowu się nawrócili, nie wsparty przez nikogo mężnie poległ”. Śmierć młodego kasztelana spotkała się z głębokim żalem króla Jana III Sobieskiego.
Jednym z najcenniejszych obrazów w lubaczowskiej kolekcji jest portret Marka Matczyńskiego (1631 – 1697), wojewody ruskiego, wykonany około 1693 roku. Matczyński należał do najbardziej zaufanych osób w otoczeniu Jana Sobieskiego, był jego powiernikiem i przyjacielem. Drużbował Janowi Sobieskiemu podczas drugiego, oficjalnego ślubu z miłością jego życia - Marią Kazimierą d’Arqieun. Pośredniczył w zakupie dla króla podwarszawskiej posiadłości, gdzie powstał później pałac wilanowski.
Wojewoda był również uczestnikiem wypraw wojennych hetmana, a później króla. Towarzyszył królowi w kampanii wiedeńskiej. W pierwszym - niezbyt szczęśliwym dla strony polskiej - dniu bitwy pod Parkanami (7 października 1683r.) uratował życie Janowi III, zagrożonemu bezpośrednio przez Turków. Od 1674 roku był koniuszym wielkim koronnym, później podskarbim wielkim koronnym, a od 1692 roku wojewodą ruskim. Towarzyszył królowi w ostatnich chwilach jego życia.
Niemal naturalnych rozmiarów portret Matczyńskiego z buzdyganem w ręce, to jego jedyny zachowany do naszych czasów reprezentacyjny wizerunek. Bliski jest dziełom Jana Tricjusza (zm. 1692r.), nadwornego malarza Jana III, a wcześniej zatrudnionego na dworze królów Jana Kazimierza i Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Portret znajdował się pierwotnie na wyposażeniu ufundowanego przez Matczyńskiego kościoła oo. Pijarów w Warężu.
Z Warężem i osobą Marka Matczyńskiego jako swego fundatora, związany jest obraz „Ekstaza św. Marka Ewangelisty”, obecnie znajdujący się na wyposażeniu konkatedry w Lubaczowie. Dzieło posiadające ogromne rozmiary wykonane zostało przez jednego z najwybitniejszych artystów polskich doby baroku - Jerzego Eleutera Siemiginowskiego (1660-1711), malarza nadwornego króla Jana III. Obraz powstał w latach 90. XVII wieku i pierwotnie znajdował się w ołtarzu głównym kościoła w Warężu, przy którym w 1688 roku Matczyński założył kolegium oo. pijarów. Budynki murowane dla zgromadzenia zaczął wznosić w 1740 roku ówczesny właściciel bp Józef Łaszcz, wnuk Andrzeja Modrzejowskiego z Wielkich Oczu, bohatera spod Wiednia.
Warto też wspomnieć, że wiele pamiątek z czasów Jana Sobieskiego znajdowało się w budynku dawnej kurii biskupiej przy ul. Mickiewicza. Lubaczów był bowiem w latach 1946-1992 głównym ośrodkiem pozostałej granicach Polski cząstki Archidiecezji Lwowskiej, zwanej z przyczyn politycznych „Archidiecezją w Lubaczowie”. W okresie powojennym do momentu odbudowy struktur Kościoła Rzymskokatolickiego na Ukrainie kuria lubaczowska pełniła rolę depozytariusza tradycji lwowskich, a więc także i związanych z osobą Jana III. W kontekście planów zabezpieczenia spuścizny materialnej dawnej Archidiecezji Lwowskiej wznoszony był nowy Dom Biskupi (1977-1978). Budynek ten obok siedziby ordynariuszy lubaczowskich miał pełnić rolę Muzeum i Archiwum Archidiecezji Lwowskiej. Wśród licznych pamiątek kresowych zgromadzonych we wnętrzach kurii lubaczowskiej był także łaskami słynący obraz Matki Boskiej Zborowskiej. Umieszczony został w eksponowanym miejscu na ścianie ołtarzowej w kaplicy na drugim piętrze tego gmachu. Przed tym obrazem modlił się Ojciec Święty Jan Paweł II, który podczas pierwszego dnia pobytu w Lubaczowie, wieczorem 2 czerwca 1991 roku, przed udaniem się na spoczynek w jednym z pomieszczeń w kurii, nawiedził również kaplicę.
Obraz Matki Boskiej Zborowskiej wedle tradycji miał być darem króla Jana III Sobieskiego dla kościoła w Zborowie koło Tarnopola, który ufundował jego ojciec Jakub Sobieski. Wizerunek ten miał towarzyszyć hetmanowi, a później królowi w licznych wyprawach wojennych, w tym także w kampanii wiedeńskiej. Wedle jednak badań Tadeusza Kukiza obraz sprowadzony był do kościoła zborowskiego i poświęcony w 1677 roku. Wkrótce zasłynął wieloma cudami, broniąc mieszkańców Zborowa przed zagrożeniami wojennymi. Sam Zborów obecny jest w biografii króla, który swoją karierę wojskową zaczął w bitwie zborowskiej w 1649 roku, odnosząc w niej rany. Obecnie wizerunek znajduje się w Kaplicy Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Lwowskiej w Brzuchowicach pod Lwowem.
Postać króla Jana III jest silnie obecna we współczesnej kulturze Lubaczowa. Tradycje te podtrzymuje i zaszczepia w młodym pokoleniu Publiczne Gimnazjum nr 2 noszące imię Jana III Sobieskiego.
Szlak dziedzictwa Jana III Sobieskiego można zacząć od wizyty w Muzeum Kresów w Lubaczowie, w którym znajdują się interesujące sobiesciana oraz inne obiekty związane z okresem staropolskim. Lubaczowskie muzeum posiada również pod swoją opieką zespół zamkowo-parkowy z pozostałościami dworu starościńskiego (XVII-XVIII w.) usytuowanego na średniowiecznym grodzisku. U jego podnóża położony jest dawny budynek stajni i wozowni dworskiej, adaptowany na Galerię Oficyna (1900r.). Wokół rozciąga się kilkuhektarowy park z okazami starodrzewia. Zabudowa centrum miasta pochodzi z przełomu XIX i XX wieku. Dawny układ przestrzenny przetrwał w rozplanowaniu obszernego rynku i okalających śródmieście ulic powtarzających bieg dawnych wałów obronnych. W panoramie Lubaczowa wyróżniają się świątynie: cerkiew greckokatolicka p.w. św. Mikołaja (1883r.) oraz kościół parafialny p.w. św. Stanisława i Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej (1899r.), łącznie z dostawionym do niego masywnym korpusem konkatedry (1981-1991). Z sanktuarium i konkatedrą związane jest największe wydarzenie w dziejach miasta i regionu - wizyta papieża Jana Pawła II w 1991 roku. Ważnym elementem dziedzictwa kulturowego są również cmentarze: chrześcijański i żydowski, położone obok siebie przy wschodnich rogatkach miasta.
« Szlak lubaczowski | Młodów » |
© 2011 UG Lubaczów | Kontakt | Projekt był współfinansowany w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP w 2011 r. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. | realizacja: tio interactive |